Jak będzie wyglądać transport samochodowy w przyszłości? Cz. 1
Europejski transport samochodowy już w niedalekiej przyszłości czeka wielka rewolucja. Przewoźnicy mają stanąć przed wyborem: pozostanie w starym, nieadekwatnym do zmieniającej się sytuacji, modelu biznesowym albo zastosowanie zmian, które dyktuje Bruksela. Wszystko przez raptownie rosnące ceny paliw i coraz bardziej restrykcyjne wymagania i standardy wspólnotowe odnośnie emisji dwutlenku węgla.
Wybór jest iście tragiczny, dokonanie któregokolwiek skończy się najprawdopodobniej odsiewem średnich i małych firm. Transport samochodowy w Europie będą wtedy tworzyć jedynie wielkie firmy i korporacje.
Ciężarówki przewożą obecnie jedną trzecią towarów transportowanych na Starym Kontynencie. Do roku 2050 europejski transport samochodowy ma zwiększyć swój potencjał o 60 proc.
Obawy wśród przewoźników o swój los są znaczne. Niemal co szósty przewoźnik martwi się, że przy utrzymaniu rosnącego trendu cen paliw, ich firmy przestaną generować zyski do 2020 roku. Ceny paliw mają w nadchodzącej dekadzie rosnąć o 2 proc. każdego roku. Według niektórych prognoz cena baryłki ropy ma w przeciągu 30 lat dobić do 200 dolarów. Oznacza to 100-procentowy wzrost i wielkie kłopoty, z którymi będzie musiał radzić sobie transport samochodowy w Europie.
Symptomy pogorszenia sytuacji przewoźników widać było już 2 lata temu, kiedy po raz pierwszy koszt paliwa przekroczył wynagrodzenie kierowców w ramach kosztów operacyjnych flot transportowych w kilku krajach europejskich. W Polsce natomiast cena, jaką trzeba zapłacić za paliwo to blisko połowa kosztów transportu.
Koszty paliwa przybierają zatem na wielkości. Już teraz, w większości krajów zachodnioeuropejskich, wynoszą w skali roku 30 proc. wydatków na użytkowanie pojazdów ciężarowych na trasach dalekiego zasięgu. Do tych problemów dochodzą naciski klientów, którzy żądają prowadzenia coraz bardziej ekologicznej polityki usług.