Ogromne zaległości finansowe polskich firm transportowych

4.5/5 - (2 votes)

Długi polskich firm transportowych

Jak wygląda zadłużenie branży transportowej w Polsce?

Przez ostatnie kilkanaście lat polscy przewoźnicy ciężką pracą zdobywali europejski rynek przewozów drogowych i stali się na nim liderem. Obecnie polska flota transportowa jest jedną z największych w Europie, jednak sytuacja polskich firm transportowych nie jest wcale dobra. Polski transport stoi na krawędzi opłacalności. Przewoźnicy mają kłopoty na międzynarodowych rynkach –  polskim firmom realizującym przewozy międzynarodowe nie sprzyja klimat w stosunkach gospodarczych z najważniejszymi partnerami handlowymi. Firmy mają też aż pół miliarda złotych długu; z miesiąca na miesiąc długi te rosną i jednocześnie zwiększa się liczba dłużników.

zadluzenie-branzy-transportowej

Czy czeka nas fala upadłości w sektorze transportowym?

Statystyki KRD

Rodzime firmy są w stanie zagrożenia z powodu ogromnego zadłużenia. Kłopoty branży transportowej widać bardzo wyraźnie w statystykach Krajowego Rejestru Długów. Długi ponad 16,5 tysiąca przewoźników notowanych w KRD wynoszą już 514 milionów złotych – to o 26% więcej niż przed rokiem (w 2015 r. wynosiły 408 mln zł). Liczba dłużników wzrosła z 11,2 tysiąca do 16,5 tysiąca (w Polsce zarejestrowanych jest w sumie około 100 tys. firm transportowych, więc  stanowi to ok. 20% wszystkich firm transportowych z rynku).

W strukturze zadłużenia dominują niespłacone zobowiązania wobec dwóch branż: finansowej – 173,6 mln zł i windykacyjnej – 141,5 mln zł. Transportowcy zalegają odpowiednio: bankom – 79,8 mln zł, firmom leasingowym –  67,1 mln zł, ubezpieczycielom –  23,8 mln zł, faktorom  – 2,9 mln zł. Na kolejnym miejscu na liście wierzycieli plasuje się handel, któremu przewoźnicy są dłużni 66,9 mln zł, z czego 8,6 mln zł stanowi dług wobec dilerów samochodowych. Branża transportowa ma też problem z regulowaniem na czas zobowiązań wobec swoich podwykonawców. Wobec innych firm transportowych przewoźnicy mają dług rzędu 41,2 mln zł. Nie płacą też stacjom paliw –  kwota zobowiązań wynosi 16 mln zł, operatorom telefonów komórkowych – 9,8 mln zł, księgowym – 1,4 mln zł i tłumaczom – 1,3 mln zł.

Główne przyczyny kłopotów branży transportowej

Do tego stanu rzeczy doprowadziło kilka czynników. Jednym z nich jest konflikt na Ukrainie i związane z nim rosyjskie embargo na unijne (w tym polskie) produkty. Embargo było odpowiedzią na sankcje ekonomiczno-gospodarcze wprowadzone przez UE wobec Rosji. Artykuły objęte embargiem rosyjskim nie mogą być wwożone na teren Rosji, jak również nie mogą być przewożone tranzytem przez Rosję. Polska jest absolutnym liderem w przewozach do Rosji więc po wprowadzeniu embarga wiele rodzimych firm transportowych straciło intratne kontrakty na przewozy na Wschód (tygodniowe straty firm transportowych sięgają nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych).

Kondycję polskich przewoźników pogorszyło także wprowadzenie płacy minimalnej dla kierowców ciężarówek w Niemczech. Za niemieckim przykładem poszły również Francja, Norwegia, Austria i Włochy (wprowadzenie podobnych rozwiązań planuje także Belgia i Holandia). Protekcjonizm rządów zachodnioeuropejskich ma na celu wypchnięcie z rynku polskich przewoźników, którzy do tej pory byli bardzo konkurencyjni. Konieczność ponoszenia dodatkowych kosztów zatrudnienia oraz spełniania wymogów biurokratycznych podnosi znacznie koszty działania rodzimych firm transportowych i odbija się na płynności finansowej całej branży.

Wśród przyczyn wzrostu długów znajduje się również błędne oszacowanie możliwości inwestycyjnych, walka cenowa o frachty oraz problemy z ładunkami powrotnymi w przypadku transportu międzynarodowego. Kłopoty mogą się jeszcze bardziej zwiększyć, gdyż zaczyna drożeć także paliwo.

Przewoźników osłabiają również długie terminy płatności za ich usługi (sięgają one nawet 180 dni). W przypadku małych i średnich firm, brak zapłaty z kilku umów może sprawić, że wpadają one w spiralę zadłużenia. Do tego dochodzą roszczenia, które w transporcie drogowym przedawniają się już po roku. Wielu dłużników firm przewozowych stara się więc przeciągać płatność tak długo, aż minie 12 miesięcy i odmawia zapłaty.

Niestety bolączką polskich przewoźników są też oszuści. Presja na pozyskanie intratnego zlecenia jest niekiedy tak duża, że wielu przewoźników rezygnuje z jakichkolwiek procedur weryfikacji rzetelności potencjalnego partnera biznesowego i tym samym wpada w poważne kłopoty finansowe.

Podsumowując

Polska znajduje się na drugiej pozycji w ogólnych przewozach Unii Europejskiej oraz na miejscu pierwszym w przewozach międzynarodowych. Jednak trudna sytuacja w przewozach międzynarodowych i niestabilna koniunktura całej światowej gospodarki odbija się niekorzystnie na płynności finansowej polskich firm transportowych. Obecnie najistotniejszym wyzwaniem dla firm transportowych są wprowadzane przez poszczególne państwa ustawy o płacy minimalnej dla pracowników delegowanych. Warunków do stabilnego wzrostu nie tworzy także zamieszanie na rynkach wywołane przez Brexit oraz wciąż obowiązujące rosyjskie embargo na polskie produkty.

W związku z tą trudną i specyficzną sytuacją na pewno kilka tysięcy firm transportowych ogłosi upadłość. Nie jest to jednak nowe zjawisko, gdyż dzieje się tak co roku. Eksperci są zatem przekonani, że większość polskich przewoźników poradzi sobie ze wzrostem kosztów i nowymi barierami administracyjnymi a w miejsce bankrutów pojawią się kolejne firmy.